"Tylko skrzydło"

Ula Korohoda


Almud siedział na najwyższej gałęzi drzewa, gdy nagle poczuł przeszywający ból gdzieś w okolicach żołądka.
"To dziwne" - pomyślał, lecz nie zszedł z jabłoni.
Po chwili zauważył, że ktoś stoi na dole, coś do niego krzyczy i wymachuje rękami. Nie przyglądał mu się jednak dokładnie, więc nie wiedział kto to. Nie wsłuchiwał się w jego słowa, więc nie wiedział, co usiłuje mu przekazać i czy w ogóle ten ktoś zwraca się do niego. Od niechcenia rozejrzał się wokół siebie, jednak nikogo innego oprócz niego na drzewie nie zauważył.
"To dziwne" - pomyślał i siedział dalej.
Tuż nad jego głową przeleciał duży, czarny ptak i zadziornie trącił go skrzydłem w lewe ucho. Zupełnie jakby zrobił to naumyślnie.
"To dziwne" - pomyślał Almud i stanął na gałęzi, na której dotychczas siedział. Jego głowa była teraz sporo powyżej czubka drzewa. Uśmiechnął się lekko sam do siebie, podniósł ręce wysoko do góry, po czym skoczył.








Powrót do MENU