Mój odbiór płyty `Window to the Backyard` (osobista, prywatna recenzja słuchaczki)
Z Piękną Muzyką jest jak z dobrym winem... Można słuchać i słuchać, i - w zależności od nastroju - pogrążać się w niej coraz bardziej i bardziej, przylegając do niej całym sercem i duszą...
Słucham płyty Window to the Backyard po raz kolejny... Jest to płyta, do której kupna przekonał mnie utwór numer 9 - Waiting for the Rainbow. Prawdę mówiąc, był to jedyny utwór z tej płyty, jaki znałam, jednak tak całkowicie zapadł mi w serce, uzależniając mnie od siebie tak bardzo, że "w ciemno", choć po długiej i wnikliwej rozmowie z Robertem Ratajczakiem, postanowiłam ją kupić. I wiem jedno - był to jeden z najlepszych wyborów w moim życiu!
Pierwszy utwór, Window to the Backyard, jest swoistym wprowadzeniem, zaproszeniem słuchacza do zaufania i otwarcia swojej duszy... "Take your hat and go"! Taki lekki, budzący zaufanie i ciekawość, co będzie dalej... idealny na wprowadzenie do płyty. Po nim pojawia się Over the Sixties... Zaczyna się niepozornie, błądzi koło tej uchylonej już furtki do duszy słuchacza, coraz bliżej i bliżej, aż wreszcie trafia prosto w serce. A, jak wiadomo, wszystko, co trafia prosto w serce, raduje, wznosi ponad chmury, a potem zostawia pewien niepokój i chęć zdobywania więcej i więcej, pojawia się zagubienie... "Any choice I take can blind me"... Piękny, wyciszający, wzruszający, skłaniający do refleksji nad własnym życiem... Odpowiedź i ukojenie przynosi kolejny, bardzo pozytywny utwór - Looking Around. Tu mamy prostą odpowiedź, jak żyć - "Undercover mind Is leading you to find Don't, don't, don't be blind"... Jest tak kojąca, jak bliski przyjaciel, jakby siadł teraz koło mnie, przytulił I pocieszył... Cudowna Muzyka, piękny dobór słów - w każdym utworze, zresztą! Fascinations part II jest tym właśnie przyjacielem, który już właśnie pocieszył, poprzytulał, siedzi teraz obok i pokazuje piękno całego świata. Daje spokój, wycisza emocje, odrzuca wszystko, co złe. Ten piękny nastrój rozprzestrzenia się, a nawet wytryskuje z niesamowitą siłą w Markecie. Taki lekki, swobodny taniec radości, wszystkie smutki zostały rozwiane, świat znów jest piękny! PJB 2010 znów wycisza, lecz w lekkim tonie. Można ochłonąć z emocji, przestać tańczyć, ale uśmiech wciąż z twarzy nie schodzi, słońce świeci, ptaki śpiewają i życie jest piękne, warte swojej nieraz bardzo wysokiej ceny.
Zaczyna się Ballad IX... i serce znowu zaczyna drżeć... niby już wszystko było dobrze, życie piękne, nie trzeba było myśleć o pewnych rzeczach, wystarczyło cieszyć się małymi szczęściami, ale jednak coś tu zaczyna korcić, że może warto spróbować sięgnąć po coś więcej... wtedy pojawia się Sad L.A...."Which way can one go Does anyone rightfully know?" Tak. Zdecydowanie trzeba obudzić w sobie skrzydła i pofrunąć dalej, wyżej, sięgnąć po więcej... Nawet, jeśli ryzyko jest wielkie. Łzy same zaczynają napływać do oczu, zaczyna się Waiting for the Rainbow... Ten utwór jest dla mnie ogromną niewiadomą, od kilku dni słucham go na okrągło, znam na pamięć każdą kolejną nutkę, a moje odczucia za każdym razem są tak odmienne... Kiedy jest mi smutno, przy tym utworze nie mogę opanować łez smutku; gdy jestem szczęśliwa - i tak pojawiają się łzy, ale radości. Dzisiejszy dzień nie był dla mnie zbyt łaskawy, może dlatego właśnie tak a nie inaczej odebrałam tą płytę, tak czy inaczej, płyta jest niezwykle poruszająca, otwierająca duszę, serce, umysł i nakazująca wstanie, pozbieranie się i ŻYCIE, takie prawdziwe życie, a nie wegetację. Żadna z dotychczasowych płyt przeze mnie słuchanych nie dostarczyła mi tylu emocji, wrażeń i wskazówek, nie poruszyła tak mojego serca i nie wydusiła tylu łez. A już na pewno Waiting for the Rainbow jest najlepszym utworem, jaki w życiu słyszałam! Słuchając go, aż ma się ochotę zrobić wszystko, żebym TO JA była tym, kto za oknem dotknął tej tęczy, a nie tylko przyglądała się ze strachem zza firanki, jak robią to inni...
Doskonałe utwory, ułożone w takiej kolejności, jakby miały opowiadać całe moje życie, a zwłaszcza dzisiejszy dzień... Na mój prywatny użytek, nazywam tą płytę oknem do mojej duszy... i lekarstwem na całe zło dookoła. Cokolwiek by się złego działo, nie chcę już tylko widzieć wiejącego wiatru... chcę dotknąć tęczy!
Marta
Jazzpress - październik 2011
Robert Ratajczak
Otwierający płytę utwór tytułowy od początku wprowadza nas w odpowiedni nastrój. Po kilku pierwszych taktach "Window To The Backyard" zdałem sobie sprawę z tego iż lada chwila może odezwać się ten najniższy z najniższych głos ...Barry White... ale to nie ta płyta :-) . Pojawia się ciekawy chórek a gitara "plumka" w cudowny absorbujący sposób a w tle druga ...należąca do Jarka Śmietany.
Wydawać by się mogło, iż po tak doskonałym początku płyty czeka nas coś w rodzaju ...wypełniacza? Nic z tego! "Over The Skies" to kolejny
wyśmienity utwór! Chórek wyśpiewuje tekst o wzywających nas głosach Aniołów a my podążamy za nimi przy dźwiękach doskonałej gitary Korohody. Skojarzenia? Klimaty znane z najlepszych momentów niektórych płyt Carlosa Santany.
"Looking Around" nasuwać może również skojarzenia z Santaną. Nie jest to bynajmniej zarzut pod adresem Twórcy płyty, lecz sposób w jaki próbuję opisać klimat utworu. Jacek Korohoda to doskonały kompozytor, aranżer i producent mający swój oryginalny sound i sposób eksponowania melodyki. I choć płyta Window To The Backyard nie jest jego pierwszym albumem, śmiem twierdzić, iż pierwszym, na którym tak wyraźnie i odważnie zaznaczył piętno swojej oryginalnej osobowości i wrażliwości muzycznej.
"Fascinations Part II" to sięgnięcie po starszą kompozycję Jacka w nowej, świetnie brzmiącej i ukazującej nowe oblicze utworu estetyce. Poruszająca wokaliza, świetne solo saksofonu sopranowego (Leszek Nowotarski) i panująca nad całością doskonała gitara lidera.
"Market" to jak dotąd najbardziej żywiołowy utwór na płycie. To dwuczęściowe nagranie jest jednym z ukłonów w stronę zespołu Prowizorka Jazz Band i tego, co Korohoda robił razem z tą grupą w przeszłości. Słuchamy muzyków Prowizorki oraz sola Śmietany grającego w tym utworze.
Pozostajemy w tym klimacie podczas kolejnego "prowizorkowego" tematu: "PJB 2010". W zasadzie wierząc tytułowi, możemy to nagranie traktować jako najnowszą odsłonę PJB. W utworze towarzyszy nam ponownie L. Nowotarski na saksofonie i S. Piotrowski na tak charakterystycznie brzmiącej akustycznej gitarze basowej, ale także nieodżałowany Tomasz Sacha, którego głos zgrany z prywatnych taśm archiwalnych ozdabia to nagranie.
Chwila wytchnienia? Proszę bardzo: "Ballad IX". To króciutka impresja zagrana przez Korohodę w towarzystwie kontrabasu Józefa Michalika.
W kolejnym nagraniu płyniemy dalej po muzycznej tęczy! "Sad L.A" to wspaniałe gitarowe dialogi dwóch Wielkich Gitarzystów i Przyjaciół: Jacka Korohody i Jarka Śmietany oraz doskonałe solo elektronicznych klawiszy Artura Michalskiego przy wtórze keyboardów Grzegorza Górkiewicza, a do tego chórek. Jest wspaniale! Słuchając tego utworu byłem przekonany, iż to Śmietana w tak charakterystyczny dla siebie sposób podśpiewuje przy gitarze, tymczasem - jak wynika z opisu w książeczce płyty - robi to Jacek. "Sad L.A." jest chyba najbardziej "śmietankowym" utworem na krążku, w którym najwyraźniej swe piętno odcisnął Jarek Śmietana.
Pora na finał... Nie wiem, co napisać o przepięknym utworze kończącym tę doskonałą płytę... Może, że jest po prostu doskonały? Może, że kiedy dostałem tą płytę od Jacka nie mogłem się od tego nagrania uwolnić? Że jest skondensowaną miniaturką zawierającą w sobie esencję klimatu całej płyty?
Z wyciszenia przypływa do nas Muzyka: cudnie, anielsko brzmiące solo gitary, po chwili dołącza flet... płyniemy po muzycznej tęczy w błogostanie stworzonym przez dźwięki... pojawia się chórek odśpiewujący niczym mantrę jedno proste zdanie:
"Popatrz przez okno
Ktoś za oknem tęczy dotknął"
Choć to prosty, zwyczajny utwór, zawiera w sobie, w pewnym sensie, przesłanie całej płyty. Tak często gonimy za codziennymi sprawami, nie dostrzegając wielu pięknych rzeczy nas otaczających... takich, którym naprawdę warto poświęcić trochę czasu. Takich, jak ta płyta... Płyta, której pudełko nie zdobi w ilości kilkudziesięciu sztuk reprezentacyjnego regału w "Empiku" czy innym "płytowym markecie" dla niewymagających. Lecz poszukajcie jej, a gdy ją już znajdziecie, być może uda się Wam złapać w zwariowanej, zagonionej codzienności coś tak ulotnego, jak tęcza... coś tak wyjątkowego, jak ta Muzyka, w której po prostu można się zakochać. A Kochanka to wdzięczna i wierna - zapewniam.
Na płycie jest jeszcze jedno nagranie, jednak - pomimo tego, że w spisie nagrań funkcjonuje jako pełnoprawny utwór - traktuję je jako bonus. Właściwym zakończeniem płyty jest bowiem radiowa wersja "Looking Around", krótsza od oryginału o półtorej minuty.
Ilekroć słucham tej płyty to po jej zakończeniu wracam raz jeszcze do "Waiting For The Rainbow". Tak robię i tym razem, pisząc ten tekst.
Hi-Fi Choice & Home Cinema
Sylwester Podgórski
O muzyce:
Niektórzy muzycy niemal z miejsca, czasami jeszcze jako nastolatkowie, stają się liderami, ale jest też pokaźna grupa muzyków, którzy cierpliwie czekają na swoje "pięć minut". Zdaje się, że w końcu nadszedł czas na gitarzystę Jacka Korohodę. Związany silnie ze środowiskiem krakowskim grał z Jaszczurami, Prowizorką Jazz Band, Adamem Kawończykiem ale również w latach 90-tych z zespołem Anawa Marka Grechuty. Solowy dorobek nie jest imponujący ale przecież nie liczy się ilość a jakość. Druga solowa płyta, jestem o tym głęboko przekonany, z pewnością odbije się większym echem niż debiut "If It Happens" sprzed czterech lat. Co za tym przemawia? Jest kilka czynników. Po pierwsze dawno nie słyszałem tak udanej na naszym rodzimym rynku płyty około jazzowej, tak przemyślanej z tak udanymi kompozycjami. Po drugie Jacek Korohoda jest typem melodyka, większość tematów mimo, że formalnie wcale nie prościutkich pięknie bujają i kołyszą. To duża sztuka i zdolność zarezerwowana tylko dla nielicznych. To trochę tak jak z muzyką Pata Metheny, która formalnie jest skomplikowana ale odbieramy ją tak, jakby była napisana na 2/4 i w tonacji C-dur. Po trzecie muzyka jest podporządkowana pewnej idei, nie ma tu popisów, karkołomnych pasaży, które natychmiast zepsułyby klimat całości. Jest natomiast wiele wysublimowanych współbrzmień, muzycznych planów. Całości dopełniają wysmakowane, delikatne solówki i porządnie zaśpiewane w języku angielskim tematy (co niestety jest jeszcze dość często mankamentem w polskich produkcjach). Wreszcie po czwarte, Jacek Korohoda jest muzykiem niezwykle otwartym, co powoduje, że "Window To The Backyard" to nowe podejście do smooth jazzu. Nie przeszkadza więc bardziej rockowa gitara jak choćby santanowskie frazy w "Over The Sixties", natchnione wokalizy Aliny Radziwanowskiej w "Fascinations Part II", miniaturka na gitarę i kontrabas w "Ballad IX" czy zaskakujący elektryczno-akustyczny "Market" z udziałem gitarzysty Jarka Śmieteny (Jacek Korohoda był jego uczniem). Tematy piosenkowe tylko urozmaicają zawartość a kilka z nich ma szanse na "normalne" granie w stacjach radiowych jak "PJB 2010", "Looking Around", "Sad L.A." czy tytułowy "Window To The Backyard". Część z nich nawiązuje bez wątpienia do pop-jazzu, do klimatów znanych z nagrań takich wykonawców jak Matt Bianco, Swing Out Sister czy Incognito. Gra gitarzysty najczęściej przypomina mi dokonania Larry Carltona a to zdaje się, nie jest zły wzorzec. Jacek Korohoda pokazuje, że można stworzyć, nawet na naszym rynku, muzykę tak naprawdę użytkową z ambicjami. Użytkową, bo sprawdzi się w każdych okolicznościach. Na imprezie, w samochodzie, w trakcie domowych porządków czy pochłaniania arcyciekawej lektury. Z pełną odpowiedzialnością to mogę zagwarantować no chyba, że ktoś nie słyszy albo ma uprzedzenia i reaguje alergicznie na hasło smooth jazz. Jak kiedyś śpiewał George Michael "Słuchaj bez uprzedzeń". Tym bardziej, że to ten rodzaj wrażliwości, który możemy usłyszeć na płytach kwartetu Fourplay. Wysmakowana muzyka stworzona przez ludzi, którzy mają ogromną wiedzę, doświadczenie i otwarte umysły. Podobnie jest z płytą Jacka Korohody "Window To The Backyard". Przy odrobinie szczęścia można byłoby zawojować radiowy rynek amerykański. W tym kontekście wydaje mi się, że trzeba było spróbować pomyśleć nad nośną, dobrze brzmiącą nazwą projektu. Trudno będzie w Stanach radiowcom wymawiać i kaleczyć przy okazji nazwisko lidera. A może jednak się mylę? Tak czy siak oby się udało, bo płyta z pewnością na to zasługuje. ****
O dźwięku:
Lider zaprosił do studia cały tabun muzyków (15 osób). To powiększa z pewnością paletę brzmieniową a każde kolejne przesłuchanie pozwala nam odkrywać poszczególne smaczki, pojawiające się w drugim czy trzecim planie. Gitara leciutko wyeksponowana, ale z pewnością nie przesadnie. Całe szczęście, że uniknięto automatu perkusyjnego, który niestety dość często słychać na podobnych produkcjach. Świetnie współbrzmią głosy wokalistów, które z jednej strony pasują do konwencji a z drugiej nie są "oklepane" czy jak kto woli zbyt osłuchane na naszym rynku (Lech Popławski, Alina Radziwanowska i Justyna Motylska). Nagrania mają wyraźny groove, który świetnie pobudza, sprawia że życie staje się piękniejsze i trochę prostsze. Nie ma tu też muzycznej waty czy tzw. wypełniaczy. Dzięki porządnym nagraniom zrealizowanym przez Tomasza Kubiaka w Studio Centrum w Krakowie i produkcji której podjęli się lider i Zdzisław Gogulski, nie musimy się obwiać, że muzyka nas zawiedzie nawet na bardzo drogim sprzęcie odsłuchowym. Duże brawa za plastyczność brzmienia i zachowanie odpowiednich proporcji między instrumentarium elektrycznym i akustycznym. ****
Recenzja magazynu Audio nr 3/2011
Cezary Gumiński
wykonanie***1/2
realizacja****
Korohoda należy do jazzowej czołówki polskich gitarzystów i do nagrania tej płyty zebrał pokaźne grono znanych muzyków i wokalistów. Skomponował materiał i spreparował aranżacje utrzymane w konwencji ambitnego smooth jazzu. Dobrym pomysłem było powierzenie w wielu utworach chórkom, a nie solistom; coraz rzadziej słyszymy wielogłosy, a przecież one wzbogacają o dodatkowe ciepło prezentacje. W utworze "Market" sprytnie połączono wersje elektryczną i akustyczną (z udziałem Prowizorka Jazz Band). Niewydumane i fajne.
Recenzja portalu polskieradio.pl
www.polskieradio.pl
Recenzent: Olga Spasojewska
Jacek Korohoda jest bardzo dobrym gitarzystą, doświadczonym, obeznanym z różnymi stylami, piszącym chwytliwe, melodyjne kompozycje. Jego pierwszy album wydany w 2007 roku "If It Happens" w moim odczuciu mógł zainteresować szerszego, niż jazzowy mainstream, odbiorcę. Na "Window to the Backyard" gitarzysta postanowił jeszcze bardziej poszerzyć potencjalne grono słuchaczy, stąd też muzyka znacząco zbliżyła się do popu, soulu i r&b. Miłośników smooth jazzu jest zapewne trochę w naszym kraju, więc ta propozycja ma potencjalną szansę przebicia się. Oczywiście bez mocnej promocji się nie obejdzie. Zaproszenie wokalistów (dwóch pań i jednego pana) spowodowało, że większość materiałów ma charakter piosenek. Szeroki, wieloinstrumentalny zespół, daje liderowi duże możliwości twórcze, z których ten umiejętnie korzysta. Zaproszenie Jacka Śmietany, nauczyciela Korohody, stanowi dodatkowy smaczek albumu. Drugim jest oddanie hołdu długoletniemu, niedawno zmarłemu liderowi "Prowizorka Jazz Band", stąd też pojawienie się archiwalnych wtrąceń Tomka Sachy. W efekcie otrzymujemy zróżnicowany stylistycznie, bogaty w odwołania i przystępny album.
Jacek Korohoda - `Window to the Backyard`
Bogdan Chmura - współpracownikmiesięcznika "Jazz Forum",
autor artykułówteoretycznych, recenzji płytowych i korespondencji z festiwali jazzowych.
Prowadzi zajęcia nauki gry na instrumentach klawiszowych w Dworku Białoprądnickim.
Jacek Korohoda, znany krakowski gitarzysta, lider, kompozytor i pedagog nagrał nowy
autorski album. To drugi -po If It Happens - krążek tego artysty, bardzo dobrze przyjęty
przez fanów i krytyków.
Jacek Korohoda urodził się w Krakowie. Na gitarze gra od 30 lat, i jak twierdzi, zamierza to robić jeszcze przez kolejne trzy dekady. Tajniki nauki na instrumencie zgłębiał samodzielnie oraz pod okiem Jarka Śmietany. Sam Śmietana uważa do dziś, że Jacek był jednym z najlepszych i najbardziej pilnych uczniów
z jakimi pracował. Zadebiutował na początku lat 80. w formacjach jazz-rockowych Chwila Nieuwagi (związana z Dworkiem) oraz Projekt - oba zespoły wystąpiły na najbardziej prestiżowych festiwalach w Polsce (Jazz Nad Odrą i Jazz Jamboree). W 1992 roku został członkiem zespołu Prowizorka Jazz Band. Grupa ta w latach 1996-1997 zwyciężała w ankiecie Jazz Top (plebiscyt czytelników pisma "Jazz Forum"), odbyła kilkaset tras koncertowych po Europie i nagrał kilka albumów. "Doszło do tego - powiedział Jacek w jednym z wywiadów - że byliśmy bardziej popularni na Zachodzie niż Polsce". Jacek Korohoda grał też w big-bandzie Rotunda, współpracował z Adamem Kawończykiem, Markiem Grechutą (1995-2005), Jarkiem Śmietaną (Jarek Śmietana Super Group).
Jego działalność nie ogranicza się do jazzu. Nagrywa muzykę do filmów, spektakli teatralnych i telewizji. Przez cały czas jest aktywny jako kompozytor - dwukrotnie był laureatem ogólnopolskich konkursów kompozytorskich.
Ważnym elementem działalności Jacka Korohody jest dydaktyka. Obecnie prowadzi warsztaty nauki gry na gitarze w Dworku Białoprądnickim, jest też autorem podręcznika Gitara i ja. Nazwisko Jacka Korohody pojawiło się w wydanej niedawno Historii jazzu w Polsce Krystiana Brodackiego. Najlepszą rekomendacją najnowszego albumu Korohody są słowa samego lidera: "Staram się nie grać bełkotu. W muzyce najważniejsza jest dla mnie relacja melodii do harmonii. Wybieram takie dźwięki, które chciałbym mieć w uszach jako słuchacz muzyki". Album Window To The Backyard zawiera 10 kompozycji autorstwa (i w aranżacji) lidera, który napisał też teksty do utworów wokalnych. Muzyka płyty łączy lżejsze odmiany jazzu, elementy ethnic, fusion, popu, soulu, rocka i funky. Trzeba
jednak wyraźnie zaznaczyć, że żaden z tych składników nie dominuje. Liderowi udało się zestroić wymienione ingredienty w zintegrowaną całość, wymykającą się utartym kategoriom. Album nie jest składanką przypadkowych kawałków, lecz precyzyjnie przemyślaną strukturą o jednolitym charakterze, brzmieniu i równowadze między partiami aranżowanymi i solówkami. Jednym z najważniejszych elementów jest melodyka. Korohoda ma łatwość tworzenia oryginalnych, a przy tym prostych tematów i podawania ich w atrakcyjnej postaci. Warto tu wymienić: Over The Sixties, Fascinations Part II, Sad LA, ale chyba jednak numerem jeden płyty jest PJB2010 - materiał na prawdziwy hit.
W kolejnych nagraniach wzięło udział aż 15 muzyków. W składzie zespołu znaleźli się m.in. członkowie Prowizorka Jazz Band oraz trójka wokalistów, a gościem specjalnym jest Jarek Śmietana, którego solo możemy usłyszeć w utworze Market. Lider bardzo sprawnie porusza się po zakreślonym przez siebie terytorium stylistycznym. Jego gra cieszy ucho wysmakowanym brzmieniem, sposobem frazowania, oszczędną ekspresją. Korohoda przywiązuje większą wagę do barwy, śpiewności i detali artykulacyjnych, niż do popisów technicznych. Podobały mi się też partie wokalne i chórki, idealnie wpasowujące się w klimat całości.
Tej muzyki słucha się bardzo dobrze w każdym miejscu i o każdym czasie, a dobre energie i optymizm płynące z dźwięków, działają kojąco na duszę każdego wrażliwego fana.
Recenzja Audio Video nr 1/2011
Marek Romański
Krakowski gitarzysta Jacek Korohoda grywał z wieloma prominentnymi jazzmanami, współpracował także z zespołem Anawa. Na swojej kolejnej płycie autorskiej gości plejadę gwiazd - od Jarka Śmietany na gitarze, poprzez członków Prowizorka Jazz Band Stanisława Piotrowskiego i Jana Kalinowskiego (odpowiednio na gitarze basowej i gitarze). Zagrał tu także Grzegorz Górkiewicz ze Skaldów na instrumentach klawiszowych, śpiewają absolwenci wokalistyki Akademii Muzycznej w Katowicach, a to jeszcze nie wyczerpuje "listy płac". Jaki jest efekt muzyczny tego przedsięwzięcia? Zaskakujący. Mamy tu do czynienia z rodzajem wysmakowanego soulu czy tez r'n'b. Wszystko zostało "zawodowo" zagrane i świetnie nagrane. Od czasu do czasu do głosu dochodzą też umiejętności muzyków i utwory przeradzają się w rodzaj fusion, pojawiają się skomplikowane solówki, funkowe zagrywki sekcji i gitar.
Jazz Forum 1-2/2011
Recenzent: Bogdan Chmura
Druga, po "If it Happens", płyta krakowskiego gitarzysty i kompozytora Jacka Korohody, znanego z autorskich projektów, współpracy z formacją Prowizorka Jazz Band, członka zespołów Jarka Śmietany, Adama Kawończyka i Marka Grechuty. Album zawiera 10 kompozycji autorstwa (i w aranżacji) lidera, który napisał też teksty do utworów wokalnych. Muzyka płyty łączy lżejsze odmiany jazzu, elementy etno, fusion, popu, soulu, rocka i funky. Trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć, że żaden z tych składników nie dominuje; liderowi udało się zestroić wymienione ingredienty w zintegrowaną całość, wymykającą się utartym kategoriom.
Album nie jest składanką przypadkowych kawałków, lecz precyzyjnie przemyślaną strukturą o jednolitym charakterze, brzmieniu i równowadze między partiami aranżowanymi a solówkami. Jednym z najważniejszych elementów jest melodyka; Korohoda ma łatwość tworzenia oryginalnych, a przy tym prostych tematów i podawania ich w atrakcyjnej postaci. Tu warto wymienić: Over the Sixties, Fascinations Part II, Sad L.A.; jednak chyba numerem jeden płyty jest PJB 2010 - materiał na prawdziwy hit.
W nagraniach wzięło udział aż 15 muzyków; w składzie zespołu znaleźli się m. in. członkowie byłego Prowizorka Jazz Band oraz trójka wokalistów; gościem specjalnym jest Jarek Śmietana (niegdyś nauczyciel Jacka Korohody), którego solo możemy usłyszeć w utworze Market. Lider bardzo sprawnie porusza się po zakreślonym przez siebie terytorium stylistycznym. Jego gra cieszy ucho wysmakowanym brzmieniem, sposobem frazowania, oszczędną ekspresją; Korohoda większą wagę przywiązuje do barwy, śpiewności i detali artykulacyjnych, niż do popisów technicznych. Podobały mi się też partie wokalne i chórki, idealnie wpasowujące się klimat całości.
Muzyki słucha się bardzo dobrze, a jej dobre energie i optymizm działają kojąco na duszę każdego fana.
Recenzja portalu MusicSerwis
www.musicerwis.com.pl
Tuż przed końcem 2010 roku krakowska wytwórnia Gowi Rec wydała autorski album Jacka Korohody "Window to the Backyard".
Wśród zaproszonych gwiazd na płycie znalazł się Jarek Śmietana a także muzycy związani z legendarnym zespołem "Prowizorka Jazz Band", zaliczanym do nurtu jazzu tradycyjnego.
Jednak na płycie słychać głównie klimaty odpowiadające współczesnemu brzmieniu jazzu. Kompozycje są dodatkowo ubarwione wokalnie. Teksty w języku angielskim śpiewają absolwenci wokalistyki Akademii Muzycznej w Katowicach. Wśród nich trzeba wymienić Alinę Radziwanowską (obecnie wykładowcę w krakowskiej Szkole Jazzu i Muzyki Rozrywkowej, a na co dzień występującą w chórkach w zespole Bajm), Justynę Motylską (wykładowcę wokalistyki na krakowskiej PWST) oraz Lecha Popławskiego z Zielonej Góry.
Płyta ma być też promowana w USA i chyba dlatego została tak dobrze przygotowana brzmieniowo. Na krążku "Window to the Backyard" znajduje się dziewięć kompozycji. Są one lekkie i melodyjne, co czyni płytę bardziej dostępną dla szerszego grona odbiorców, w porównaniu do wydanej w 2007 roku "If It Happens".
Album "Window to the Backyard" jest też miejscem, gdzie pojawiło się wielu znanych instrumentalistów. Między innymi basista Józef Michalik (związany m.in. z grupą Anawa), perkusista Grzegorz Schneider (wcześniej grający także z grupą Dżem), pianista Grzegorz Górkiewicz ( oczywiście Skaldowie).
Tak przygotowanej muzycznie płyty nie powinien odmówić sobie nikt, dla kogo słuchanie muzyki stanowi jakąkolwiek wartość. Przede wszystkim dlatego, że występujący na płycie muzycy w niemal idealny sposób spinają w całość poszczególne kompozycje. Nie psują utworów poprzez kreowanie własnej indywidualności. Słychać tu muzykę a nie muzyków - a to przecież dziś nie zbyt częste zjawisko.
Rafał Leroch
Magazyn Gitarzysta I zobacz I
Window to the Backyard
Wykonawca: Jacek Korohoda
Gatunek: Jazz
9 /10
Było sobie kiedyś Jazz Radio i znikło w okolicznościach wytłumaczalnych. Fale eteru przejęła większa stacja Chilli Zet. Nagle sporo ciekawych audycji straciło rację bytu, a ich prowadzący musieli pogodzić się z tym smutnym faktem bez zapytania ich o zdanie.
Może gdyby ktoś się zapytał, to chętnie wzięliby udział w dyskusji nad kwestią, czy możliwy jest dobry "chill out" przy muzyce jazzowej. Jacek Korohoda wraz ze swoją najnowszą płytą mógłby być koronnym argumentem w tym dyskursie.
Jacek Korohoda od prawie trzech dekad udziela się na polskiej scenie jazzowej. Stanowił on mocny filar zespołów Jaszczury, Chwila Nieuwagi, Projekt. Udzielał się również w Anawie Marka Grechuty. Okazuje się jednak, że debiutancki album wydał dopiero teraz.
Inaugurujący płytę, tytułowy "Window to the Backyard" w pierwszych dźwiękach dobitnie stanowi, że mamy do czynienia nie tylko ze wspaniałym debiutem, ale jednym z ciekawszych projektów jazzowych roku 2010. Świetna, momentami zaskakująca, profesjonalna, a zarazem lekka aranżacja utworów ustawia niezwykle wysoko poprzeczkę w, jak niektórzy mogą sądzić, banalnej konwencji smooth jazzu. Pod fasadą tej stylistyki kryje się jednak bardzo rozbudowana warstwa harmoniczna. "Window to the Backyard" to płyta zarówno do powierzchownego słuchania jak i do głębszej kontemplacji. W pierwszej odsłonie ukazuje swoją lekkość, przystępność i eteryczność. W kolejnych wyłania się nam obraz rozbudowanych pasaży instrumentów solowych, utrzymanych po mistrzowsku w ryzach sekcji rytmicznej. Nawet proste (lecz nie prostackie!) melodie przykuwają uwagę zmianami i stopniowaniem nastroju. Dzięki temu przy wielokrotnym przesłuchiwaniu albumu ciągle odkrywa się nowe szczegóły.
Właściciele stacji Chilii Zet powinni koniecznie zrewidować swoje rozumienie pojęcia "chill out". Z pewnością mieści się w nim wiele gatunków muzycznych, na czele z jazzem. Nie zmienia to faktu, że redaktorzy Jazz Radia musieli swego czasu zejść do podziemia. I na nic zdały się petycje podpisane przez radiowe autorytety, bo wyszło tak jak wyszło, a poszło o to samo. Argument w postaci najnowszej płyty Jacka Korohody i tak wywołałby równie duży odzew, co uderzenie grochem o ścianę. Cieszmy się jednak z tego co mamy, a wciąż mamy muzykę, która jest najważniejsza. Tej w mistrzowskim wydaniu nie brakuje na albumie "Window to the Backyard".
Kuba Chmiel
Jacek Korohoda - Window to the Backyard I zobacz I
Wytwórnia: Gowi Records [2010]
Autor: Łukasz Mijała
Ocena (graficzna na pasku) 16.5 na 20 punktów
Jacek Korohoda, wybitny jazzowy gitarzysta, na swój nowy, autorski album zaprosił do współpracy Jarka Śmietanę oraz kolegów z Prowizorka Jazz Band. Domyślają się więc państwo, że "Window to the Backyard" musi być płytą na wysokim, artystycznym poziomie. I tak w istocie jest.
Na "Window to the Backyard" znajdziemy dziesięć kompozycji utrzymanych w klimacie współczesnego jazzu, będącego hołdem dla stylistyki fusion lat 70-tych i 80-tych. Dopracowane pod względem aranżacyjnym kompozycje wspierają doskonałe wykonania wokalne - Aliny Radziwanowskiej, Justyny Motylskiej i Lecha Popławskiego. Każdy z wokalistów charakteryzuje się inną, rozpoznawalną barwą. Oprócz tego udział w nagraniu wzięło udział kilku znanych instrumentalistów, m.in. basista Józef Michalik, perkusista Grzegorz Schneider, pianista Grzegorz Górkiewicz.
W przeciwieństwie do poprzedniej płyty - "If It Happens" - nowe dzieło kierowane jest do szerszego grona słuchaczy. Faktury są bardziej zrytmizowane, kompozycje są krótsze, pojawia się więcej "piosenek" i melodii, co wcale nie oznacza, że materiał usłyszmy w komercyjnych stacjach radiowych. Pewnie granice są nie do przeskoczenia - jak chociażby ta, żeby jazz był grany przez największe stacje radiowe (poza Polskim Radiem). Śmiem jednak twierdzić, że "Window to the Backyard" jest płytą, która w tych stacjach świetnie mogłaby sobie poradzić. Bo choć o kompozycjach z płyty można byłoby mówić w kategorii piosenek, to nie brakuje im artystycznego wyrazu, zaś w improwizacjach czuć prawdziwe - nie wystudiowane! - emocje, które nie duszą się w przestrzennym brzmieniu. Nie ma więc mowy o jałowym i mdłym daniu dla mas. Wychowanek Jarosława Śmietany gra lekko i z charakterem.
Gazeta Wyborcza
Gazeta Wyborcza 13 grudnia 2010-12-13
Polecamy na Gwiazdkę
Nie tylko Jazz w prezencie
Tomasz Handzlik
WttB wśród 6 polecanych płyt pod choinkę
(...) Gitarzystę Jacka Korohodę w Krakowie znają chyba wszyscy. Ile razy mogliśmy go usłyszeć grającego w rozsianych wokół rynku ogródkach, klubach plenerowych scenach. Albo na Jazz Juniors, w zespole trębacza Adama Kawończyka, formacji Prowizorka Jazz Band czy Big Bandzie Jaszczury. "Window to the Backyard" (Gowi Records) to druga płyta z jego kompozycjami, w których wykonaniu odgrywa rolę lidera. A na dodatek nagrana z dużą i mocną "obstawą". Muzyka łatwa, lekka i przyjemna, na granicy jazzu, funky i soulu.(...)
Jazz Faust Cafe
"Window to the Backyard" jest wydarzeniem, dlatego pisać o tym albumie nie jest prosto, bowiem słuchanie tej muzyki jest przeżyciem. Przeżyciem na tyle osobistym, że aż trudnym do werbalizacji. Mówiąc lakonicznie lepiej słuchać niż pisać. Z drugiej strony rodzi się problem sformułowany w pytaniu jak wyrazić opinię klientów klubokawiarni jazzowej, którym muzykę z płyty Jacka serwujemy, jako "specjalność klubu"? Ten problem wydaje się bardziej złożony, bo różnorodność opinii jest zaskakująca, niemniej ich wspólnym mianownikiem jest po prostu bardzo pozytywny odbiór. Przytoczę jedną z nich, z popularnego portalu społecznościowego: "Urodzinowy koncert był świetny, kameralna atmosfera i muza pełna ekspresji. A "Window to the Backyard" to prawdziwy "free soul space";-)Dzięki, najlepsze życzenia" ;
Doświadczenie Window to the Backyard, doświadczenie muzyki Jacka na koncercie jest jednym spójnym wewnętrznym doświadczeniem, otwierającym człowieka na nową jakość muzyki, nowy sposób jej przeżywania, sposób dowodzący, że tą muzyką można tworzyć nową jakość życia, a na pewno je ubogacić.
Adam Fundakowski
Ruch tworów dźwiękowych, czyli figury rytmiczne i stopnie szybkości - ogólniej - rodzaje ruchu, element ten jest na całej płycie, nie wkracza na tereny trudne dla niewyrobionego odbiorcy, jednak nie brak, szczególnie w improwizacjach samego Korohody, charakterystycznego dla wszystkich styli jazzowych ruchu. Ruch ów, który rozwibrowuje, dostraja nas do siebie, przekazuje inne elementy utworu, ruch dzięki któremu improwizacja nabiera autentyczności. Motorykę cechującą większość kompozycji na nowej płycie Korohody można określić jako witalną, lotną, lekką, czasami kapryśną, przeważa jak gdyby rytm kołyszący, swoiście magnetyzujący.
Melodyka bazuje na krótkich, lapidarnych motywach o wyrazistej strukturze rytmicznej i harmonicznej. Struktury melodyczne, skomponowane, zamknięte tematy bardzo mocno wpływają u Korohody na rodzaj improwizacji w tok utworu. Struktury polifoniczne manifestują się niekiedy jako wielostrukturowość planów brzmieniowych jest to wielobarwność. Melodia improwizowana (otwarta) oddziałuje na nas poprzez sposób gry i śpiewu, przy czym inwencja formotwórcza (jazzotwórcza), perfekcja techniczna, biegłość czy wirtuozeria, intensywność ekspresyjna gry poszczególnych wykonawców nie jest jednakowa z przyczyny różnorodnych składów instrumentalnych biorących udział w nagraniu.
Dominik Mechliński/ Adam Fundakowski
Jazz Faust Cafe
Piotr Majewski, Radio Pik
Serdeczne gratulacje! Mało jest takiego niewydumanego grania na poziomie... Wszystko harmonijnie płynie, jak na dobry smooth jazz przystało. Nasi Słuchacze będą mieli równie wielką przyjemność ze słuchania, jak ja!
Andrzej Dąbrowski Radio Centrum, Kalisz
Jacek Korohoda - wyśmienity jazzowy album. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z muzyką tego gitarzysty. Na szczęście teraz już wiem któż to taki.
Niestety Twoja przeglądarka nie odtwarza plików multimedialnych